Jak ten czas leci. Właściwie nie do końca zdążyłem się rozpakować, a to już tydzień od daty rozpoczęcia WordCampu w Poznaniu. Jak było? Oto relacja.
Redakcję dev.WPzlecenia reprezentowałem tylko ja. Niestety Jakubowi nie udało się dotrzeć. Szkoda, bo miał być jednym z prelegentów. Co więcej prelegentów tuż przed rozpoczęciem spotkania ubyło więcej. Nie dotarł także Adam Klimowski ze swoją prezentacją jak przerobić WordPressa w minibloga a’la Tumblr, nie było też Wojtka Szkutnika, na którego prezentację o przyszłości WordPressa bardzo czekałem. Nie zmienia to jednak faktu, że generalnie WordCamp oceniam jako bardzo udany.
Before
Byłem chyba pierwszym z nie-poznaniaków, który przybył do Poznania. Niestety tak to już jest jak człowiek musi się dostosować do środków transportu i mieszka w mitycznym Białymstoku. Wyjechałem w czwartek o 1 w nocy, w Poznaniu byłem w czwartek około południa, na niemal 24 godziny prze rozpoczęciem. Ulokowałem się w hostelu (polecam Frolic Goats Hostel, 100 metrów od rynku a cena za nocleg poniżej 40 złotych), zasiadłem do laptopa i od kliknięcia do kliknięcia ustaliliśmy wspólnie na Facebooku miejsce i czas before party. Dobra okazja do poznania kilku nowych osób. A może nie nowych, znaliśmy się przecież już całkiem nieźle z grupy Fani WordPressa na GoldenLine.
Prezentacje
To najbardziej pozytywne zaskoczenie z całego spotkania. Poziom ich był naprawdę wysoki i nawet w tematach, które nie do końca mnie interesują znalazłem coś dla siebie. Trochę przykro mi to przyznawać, bo byłem współorganizatorem poprzedniego WordCampu, ale w tym roku merytoryczność (słownik w chrome mi mówi, że nie ma takiego słowa; z kolei Jan Bralczyk mawia, że słowa nie ma do chwili jego pierwszego użycia, więc zostawiam) wystąpień była na wyższym poziomie.
Szczególnie przypadły mi do gustu obie prezentacje Marcina Pietrzaka z Blomedia. W jednej opowiadał o wykorzystaniu SOLR jako zewnętrznego silnika wyszukiwania w WordPress, w drugiej skupił się na cache’owaniu danych różnymi metodami dostępnymi w WP. Prezentacje pozostawiły mały niedosyt, ale w kilkadziesiąt minut powiedzieć więcej się nie dało.
Niestety nie mogłem zostać do samego końca (powód jak wyżej – odległość) i przegapiłem kilka prezentacji. Patrząc na reakcje innych na twitterze i blipie muszę żałować, bo oceniane były bardzo wysoko. W tym roku tak zwanego hejtowania było znacznie mniej niż rok temu ;)
Prezentacje mają pokazać się online w postaci filmów, na co niecierpliwe czekam by nadrobić zaległości.
Organizacja
Paweł Ludwiczak spisał się rewelacyjnie. Na sześć minus. Pomimo wykruszenia kilku prelegentów, wszystko przebiegło sprawnie, nikt nikomu nie wchodził w przedział czasowy (a może właśnie owo wykruszenie w tym pomogło), udało się po każdym wykładzie wyłuskać kilka minut na rozprostowanie kości i rozmowy w kuluarach.
Minus przy szóstce wynika z kiepskiej jakości internetu na sali, choć nie wiem czy to problem z samą siecią, czy nieprzemyślana decyzja aby już w trakcie konferencji wszyscy wrzucali swoje zdjęcia do wspólnego katalogu na DropBox. Jedna osoba umieszczała tam 10 zdjęć, każde po 1,5 MB i od razu te 15 megabajtów ciągnęło kilkadziesiąt komputerów na sali. W efekcie transfer faktyczny wynosił 3 kBs co zachęcało jedynie do zamknięcia pokrywy laptopa. Dzielenie się zdjęciami zdecydowanie należało rozpocząć już po konferencji.
Gratisy były super, choć innego typu niż rok temu. Gdy w 2010 ludzie chwalili nas za kubeczki i koszulki, w tym roku zachwyt wywołała warstwa kulinarna. Darmowa pizza w przerwie pierwszego dnia (być może też drugiego, ale mnie już nie było), red bulle, soki, oczywiście też tradycyjnie kawa, herbata i ciasteczka.
Jeśli ktoś żałował, że na wstęp na WordCamp musiał wydać 40 złotych, doskonale się „odkuł” w czasie wieczoru z piątku na sobotę. Organizatorzy przewidzieli kupony na konsumpcję w barze o wartości 20 złotych. Jako, że bardzo dużo z zapisanych osób nie przyjechało (podobnie jak rok temu, jak widać konieczność zapłaty nie jest skuteczną zaporą przed przypadkowymi rejestracjami) dwudziestozłotowych kuponów każdemu przypadło przynajmniej kilka. Rekordziści mówili, że w sumie udało im się dostać ich pięć. To zapewne tłumaczy pustki na sali następnego dnia z rana ;)
Pomysły na przyszłość
Zastanawiam się czy coś można było zrobić lepiej i sam nie wiem. Na pewno przydałby się lepszej jakości internet (ale jak wspomniałem być może problemem był nadmierny transfer zdjęć). Dla takich dalekich przyjezdnych jak ja, na pewno warto o wiele wcześniej przedstawić agendę lub ramy czasowe imprezy, bym mógł lepiej dostosować sobie przejazdy i porezerwować noclegi. Ale wszystko inne było na tip top.
Kolejny WordCamp – Kraków, Gdańsk, a może gdzie indziej?
No właśnie, gdzie? Jakub Milczarek chciał chyba zapraszać wszystkich do Krakowa. W Poznaniu Michał Żuk wyraził chęć organizacji takowego w Trójmieście. A może inne pomysły?
Relacje innych
Czekam na Wasze komentarze – jak Wam się podobało? Albo dlaczego jednak się nie wybraliście? Opisaliście gdzieś swoje wrażenia, podzielcie się w komentarzach linkami do nich. Sam do tej pory trafiłem na dwie: tutaj i tutaj.
Komentarze
39 odpowiedzi na „Tydzień po WordCampie w Poznaniu – winni jesteśmy relację”
Merytoryka to dobry odpowiednik „merytoryczności” ;)
Merytoryka – te słowo chrome też mi podkreśla, nawet je rozważałem ;)
Paweł jednak nie miał wpływu na uczelniany Internet, który jest albo szybki albo wolny i rzeczywiście, dropsy swoje dobiły ;).
WC w Poznaniu to udane 2 dni (dla niektórych 3-4 dni), które miło się spędzało w doborowym towarzystwie. I o to chodziło w sumie. Prezentacje były dość zróżnicowane, jedne z powagą podchodziły do problemu, drugie z przymrużeniem ale ciekawie zarysowały podejmowany temat.
Dziwię się, że tak mało relacji pojawiło się do tej pory. Zgadzam się z Tobą w stu procentach odnośnie jakości internetu. Również nie wiem z czego to wynikało, ale net mulił niesamowicie. Szwankował też lewy projektor. Reszta była elegancko. Do dziś jednak nie wiem co oznacza przypinka, którą dostałem ;)
Po WordCampie pozostał mi niedosyt, który prawdopodobnie zapełnię zakładając własnego bloga. W końcu tyle się nasłuchałem, że muszę to wszystko przetestować w rzeczywistości :)
i poprzednio tak bylo, ze nagle wiele osob wpadla na to by zalozyc bloga :) pamietam ze michal stanowski uruchomil calkiem dobrze zapowiadajacy sie blog techniczny o wp, ale niestety zapal do pisania zgasl
Nie dalej jak 3 lata temu prowadziłem bloga oparte właśnie na WP. Później nastąpiła seria nieszczęśliwy wypadków, która spowodowała jego zamknięcie. Najpierw był brak czasu, potem awaria bazy danych, a na końcu niemożność jej odzyskania. Tak oto zakończyła się moja kariera blogera.
Może więc czas na reaktywację?
czas tez na przyzwyczajenie sie do robienia backupów ;P
Te przypinki były od WordPressa, a w zasadzie od JetPacka http://jetpack.me/ :) – ale spoko, jak je pierwszy raz zobaczyłem to też nie wiedziałem o co chodzi ;)
Ja wczoraj rozszyfrowałem, co to za malunek został naniesiony na te badże – to logo JetPack http://jetpack.me/ :)
Daj ludziom czas na wytrzeźwienie i przypomnienie sobie wszystkich szczegółów wyjazdu… ;)
;)
Ciekawa relacja :) Jako, że zostałem z lekka wywołany do tablicy potwierdzam, że planuję organizację WordCampa w Trójmieście w okolicach innej blogowej imprezy BlogForum Gdańsk (więc gdzieś październik).
Oczywiście planujemy też coś więcej. Razem z Łukaszem Klisiem i innymi osobami zabieramy się za cykliczne WordUpy. Na początek Trójmiasto już na początku roku :) Damy znać na fejsie, twicie i gdzie tylko się da, ale już zapraszamy każdego zainteresowanego :)
ooo, super pomysl :) moze nawet bym sie wybral (choc i do Trojmiasta z Bstoku jedzie sie pol dnia)
z wawy to trasa na całą noc :(
ciekawą zdaje się być koncepcja wzięcia w posiadanie całego ośrodka na 2-3 dni gdzieś bliżej natury. Znacząco ułatwiło by to logistykę nocleg bar wykład a i ekonomicznie wyszło by zapewne lepiej tyle że orzechówkę trzeba by było własną przywieźć chyba że lokalne rozkosze by były cwiczone
jakby co na Podlasiu osrodkow ci u nas dostatek, a i okolicznosci przyrody piekne i bimberek z puszczy knyszynskiej tanio wychodzi ;)
Jeśli to będą Kiermusy lub okolice Tykocina piszę się w stawce podwójnej już dziś!
podpowiem ze jest wiele innych urokliwych miejsc :) bo i tykocin i kiermusy sa ladne, ale z powodu rozreklamowania ceny mają niesamowicie wysokie. kiermusy to czasem i kilkaset zl za noc/osobe
internet specjalnie był taki słaby – żeby słuchać prelegentów, a nie nołlajfować. o! ;)
o, btw. Jenny opublikowała w sieci świetne zdjęcia z campa, ale nie mogę znaleźć gdzie ja je widziałem. Jenny dasz linka w komentarzu? :)
Są na DB i na G+ https://plus.google.com/photos/100564949280317961672/albums/5684979171524040273
Widziałem je jeszcze na Picasa Web Albums, ale teraz nie mogę znaleźć ;)
picasa i plus.google to już jedno i to samo :)
widzę, że mnie już Łukasz ubiegł :))
„Zastanawiam się czy coś można było zrobić lepiej i sam nie wiem. ”
Może nie lepiej, ale inaczej. Widzi mi się impreza bardziej w formule warsztatów albo paneli dyskusyjnych :) No i słabo, że tak mało publika się angażuje w zadawanie pytań itd. Mnie się prawie nigdy jadaczka nie zamykała ;P
mi sie widzi takie spotkanie, na ktorym wspolnie by wszyscy cos stworzyli. jakąś wtyczke, moze nawet strone na bazie wordpressa.
mozna by to nawet zrobic w formie szkolenia. przyjezdzaja osoby ktore dobrze znaja API wordpressa i są leaderami przedsiewziecia. przyjezdzaja tez takie osoby, ktore chca sie nauczyc robic strony na bazie WP, ale te osoby placa liderom
@MStanowski: sam sobie odpowiedziałeś – idea takich panelów dyskusyjnych jest iście ciekawa, ale sam widziałeś jak bardzo ludzie się udzielali, prawda? Gdy drugiego dnia przesunęliśmy pół godzinki wykłady to nawet Marcin Pietrzak – osoba nader charyzmatyczna i to z olbrzymią wiedzą – zaproponował, żeby podejść i po prostu pogadać sobie w kółku zanim zaczniemy oficjalnie wykłady. Powtórzył to kilka razy, a podeszła dosłownie osób. Więc sam rozumiesz, że ciężko byłoby zobligować ludzi do dyskusji. MOŻE dobrym pomysłem byłoby znaleźć kilka równie charyzmatycznych osób, rzucić temat i zacząć dyskusję, może ktoś się włączy. No ale nie wiem czy to nie są utopijne wizje…
I oczywiście bardzo dobrze, że Ci się jadaczka nie zamykała – o to chodzi! ;)
mnie co prawda z samego rana drugiego dnia nie bylo, ale podejrzewam jaki mógł być powód, że nikomu nie chciało się dyskutować ;)
żałuje że w tym roku nie byłem, ale do Poznania zdecydowanie za daleko, Łódź była optymalna, gdyby natomiast zorganizowano WordCamp w Krakowie to byłbym bardzo rad :)
Kraków to dobra opcja.
Wybralbym się pierwszy raz, już za dużo mnie ominęło, do Krakowa najbliżej, motywacja wieksza :)
Witam. Nie byłem, choć rok temu w Łodzi byłem i podobało mi się. W tym roku ramy czasowe i finansowe nie pozwoliły na podróż do Poznania.
Była Łódź i Poznań.
Matematycznie licząc trójkąt Bermudzki wychodzi, że następny WC albo w Grudziądzu albo Gliwicach.
Więc reasumując problem następnego spotkania grudniowego (nie lubię zimy) mnie osobiście zarówno Trójmiasto jak i Kraków pasują.
Ale przyszła mi do głowy moja Częstochowa.
Pozdrawiam i do zobaczenia, mam nadzieję na WordCamp2012.
jakoś tak jest, że każdemu przychodzi jego własne miasto do głowy :) ale zorganizować to nie ma komu ;)
Konrad, dzięki za relację, bardzo rzeczowo i treściwie :). Co do minusika przy mojej ocenie – staraliśmy się żeby było ok. Normalnie jest tam jedna sieć wi-fi, ale na potrzeby konferencji postawiliśmy jeszcze drugą. I pewnie masz racje – synchronizacja tych dropboksów prawdopodobnie wszystko popsuła. Niestety, średnio mogliśmy coś zaradzić, chociaż prosiliśmy, żeby wyłaczyć dropboksy :). Tak czy inaczej minusika biorę na klatę :)
ale sie nie przejmuj, bo to minusik maly. jak napisała @Jenny nie przyjechalismy tam sie nolifeować :)
@Konrad – świetna relacja. Ja sama napisałam tylko 3 zdania (ale ja nie potrafię pisać).
A co do następnego WordCampa – ja się dziwię gdzie jest frakcja Wrocławska? Czyżby było nas tak mało, że nikt nie chce Wrocławia… No ja się dziwię bardzo :)
dzieki za komentarz :) a co do wroclawia to nie ma co frakcji szukac tylko samemu organizowac ;)
Pięć? Sam byłem świadkem, kiedy ludzie brali po 10 kuponów i wracali z napojami dla całego stolika… ;)
[…] dev.WPzlecenia […]
Znajdę gdzieś nagrania wideo z prezentacji na WordCampie?
Chętnie i w tym roku zobaczyłbym, co ciekawego było.
niestety nie mam na razie innej odpowiedzi niż „jeszcze nie ma, ale mają być”. trzeba czekać :)
Widzę, że bardzo dobrze się bawiliście! Tym bardziej żałuję, że nie udało mi się dotrzeć do Poznania na tę imprezę :( Na pewno chętnie obejrzę wszystkie wystąpienia, jak już będą on-line.