WordCamp Łódź 2019 – relacja

I już po. Wiem, że jeśli odłożę pisanie tego wpisu na później, to pewnie nigdy go nie napiszę. Więc stąd powód dlaczego siadam do pisania od razu z rana w poniedziałek.

Może od razu napisze, że wg mnie to jeden z najlepszych jeśli nie najlepszy WordCamp na jakich byłem. A teraz powody.

Prelekcje

Jak już wiecie, po raz pierwszy zdecydowano się na nową formułę: jedna ścieżka, krótkie 20-minutowe prelekcje, zadawanie pytań poprzez webaplikację, a odpowiedzi na koniec dnia.

Przeczuwałem, że może to być dobry pomysł, a na pewno ciekawy. I moje przeczucia nie zostały zawiedzione. W czasie którejś z prelekcji pojawiła się w mojej głowie myśl jakim cudem tolerowaliśmy inną formę spotkania.

Nie było nudzenia i prawie nie było promowania się przez prelegentów. Każdy wyrobił się w swoim czasie nawet jeśli musiał na ekranie pokazać programistyczne mięso. Jeśli jakiś temat był mniej ciekawy, wystarczyło wytrzymać 20 minut i był już temat kolejny.

Tematyka prelekcji była krytykowana już przed rozpoczęciem i trochę w tym prawdy jest. Nie wszystkie wystąpienia były związane z WordPressem, ale chyba wszystkie ludziom ze świata WordPressa mogłyby się przydać.

Nie będę omawiał każdej z prelekcji, ale na wyróżnienie zasługuje na pewno wystąpienie Kamila Porembińskiego o bezpieczeństwie w sieci i Marcina Andrzejewskiego o typografii. Wystąpienie Marcina chyba najlepiej wypełniło sugestię by prezentacja sprowokowała do dalszych poszukiwań i rozwijania tematu samemu już po powrocie z WordCampa. Bardzo pięknie zanęcił, bez najmniejszego stresu, że ma na to tylko 20 minut. Brawo!

Hotel

Hotel jako lokalizacja, a nie miejsce gdzie się zatrzymałem (nie spałem akurat w tym hotelu). Właściwie mogę pominąć ten rozdział, bo nie mam tu wiele do powiedzenia. Było ok. Z dobrą muzyką filmową jest tak, że wiemy, że idealnie pasowała do filmu, jeśli po wyjściu z filmu prawie jej nie pamiętamy. I ten hotel też taki był: nic nie przeszkodziło w nim w WordCampie.

Miasto

Tu mam dwa komentarze:

Pierwszy jest taki, że organizatorzy przyszłych WordCampów powinni w sobotę przewidzieć dłuższą przerwę w ciągu dnia tak by był czas na zwiedzenie miasta, kupienie pamiątek. WordCamp Europe organizuje nawet wycieczkę po mieście z przewodnikiem. Ja kolejny raz musiałem poświęcić kilka prezentacji by pójść i zobaczyć Piotrkowską. Serio, organizatorzy: uczestnicy byliby wam wdzięczni za takie coś, więc poważnie pomyślcie o czymś takim w przyszłości.

Drugi komentarz jest taki, że jeśli kolejny WordCamp będzie w Łodzi, to możecie spokojnie zignorować sugestię wyżej. ;) Nawiązując do wystąpienia Marcina Andrzejewskiego, lista komplementów o tym mieście jest tak długa jak lista dobrych wtyczek do typografii.

Ludzie

To był dziesiąty, jubileuszowy WordCamp w Polsce i tym samym było sporo wspominania jak to było w przeszłości, kto wciąż się zjawia, a kogo już nie ma. Zrobiło się więc bardzo nostalgicznie momentami. I to było bardzo fajne. Zrobiła się bardzo dobra, spajająca atmosfera.

To przez to chyba pierwszy raz nie czułem się zmęczony na koniec ostatniego dnia i ze smutkiem odliczałem ile jeszcze godzin zostało. To prze to głównie nazywam ten WordCamp jednym z najlepszych jeśli nie najlepszym. W WordCampach zawsze chodziło o społeczność i tym razem to zagrało bardzo dobrze.

Oczywiście pojawiły się też elementy antyspołecznościowe, wystąpienia lanserskie ludzi, którzy zaraz po wystąpieniu zniknęli z wydarzenia, czy głosy próbujące zmienić w przyszłości WordCamp w coś, czym nigdy on nie był, ale na szczęście ich odbiór był jednoznacznie krytykujący.

Główne wątki wystąpień

Niestety były przykre dla mnie. Jeśli mówimy o prelekcjach programistycznych, to wychodzi na to, że server side jest chwilowo w odwrocie. Java Script, React, generowanie statycznych stron za pomocą np Gatsby. To były gorące tematy tego WordCampa.

O ile temat statycznych stron to jest coś, czemu chcę się przyjrzeć w już niedługo, to niespecjalnie mnie interesuje JS i React. Raczej czuję się zmuszany do tych technologii. Na szczęście trochę temu odpór dały dwa wystąpienia o ACF Blocks (jeśli ktoś nie wie, w bebechach ACF generuje bloki właśnie korzystając z PHP a nie JS).

Następny WordCamp będzie w….

Warszawie. Albo w Łodzi. Nie zostało to jeszcze ogłoszone, ale te dwa miasta zgłosiły chęć organizacji. Być może w przyszym roku będziemy mieć dwa WordCampy, w obu miastach, z czego bym się ucieszył. Już teraz czuję niedosyt i gdy tylko pojawia się bilety, kupuję!


Opublikowano

w

,

przez

Komentarze

3 odpowiedzi na „WordCamp Łódź 2019 – relacja”

  1. Awatar Marcin

    Prawie mógłbm napisać to samo! Świetnie podsumowanie.

  2. Awatar bibliotekarz

    Cóż ja widziałem #wcldz trochę inaczej, ale jako naczelny malkontent kraju muszę być bardziej krytyczny.

    WordCamp powinien być WordPressowy koniec kropka.

    Jeśli 50% prezentacji nie ma nic wspólnego z WordPresem to robi się kolejną I ♥ blogeriada zamiast WordCampa. Można było wybrać prelegentów jak Szymon Słowik który zmienił swoją prezkę pod tematykę konferencji.

    Więcej wypisałem się u siebie, ale zainteresowanie słowem pisanym jest już nikłe :)

  3. […] Więcej na dev.wpzlecenia.pl […]